Zawsze mam problem, aby napisać jakiś komentarz pod początkowymi rozdziałami opowiadania. Pewnie wynika to z tego, iż nie znam za dobrze jeszcze bohaterów i nie mam na ich temat wyrobionego zdania. Jednak postaram się coś tu wykrzsać.
Domyslam się, że owym Jeffery'em był Izzy, chociaż mógł byc to jakiś tam po prostu Jeff, ale moje wenętrznie przeczucie mówi mi, że to Izzy. Stradlin coś w opowiadaniach ma dar do znajdowania dziewczyn, które mają jakiś problem życiowy hehe. No chociaż co do Julie.. (swoją drogą, to moje ukochane imie i w ogóle, lubie już głowną bohaterkę za samo imie) Nie wiem, co mam za bardzo o niej sądzić. Wiem o nij tylko tyle, że chciała grać w jakimś zespole jako rytmiczny, ale raczej wszyscy ją wyśmiweają z tego faktu, bo uważają, że gitarzysta, to takie męskie zajęcie... i nic więcej o niej nie wiem, oprcz tego, ze nie ma gdzie spać, czyli najprawdopodobnije nie jest z Los Angeles.. ale poczatki takie są, że nie zawiele się wie, więc nie pozostaje mi nic innego, jak poczekać na kolejny rozdział :)
genialne, no! gdybyś mogła to proszę informuj mnie na :bad-verse.blogspot.com Jeffrey.. Jeffrey to tak naprawdę Stradlin,nie? haha, wiem, geniusz ze mnie xd
Obiecuję, że przeczytam, jutro, lub dziś jeszcze, muszę napisać, aby nie zapomnieć i nie "zgubić" Twojego bloga, daj znać gdy dodasz nowy, a na pewno nie zapomnę. :D
Opowiadanie bardzo mi się podoba, nawet chwilami za bardzo :D Cenię sobie to, że masz bogate słownictwo, co jest bardzo przydatne w pisaniu. Cały czas ubolewam nad tym, że ja nie mam tak szerokiego zbioru słów. No cóż, cały czas się uczę. Fajnie też, że w opowiadaniu główną rolę będzie miał Izzy, a przynajmniej tak się na razie wydaje. Ja idę głaskać Slasha :3 Twój Slashowy Kotek :D
Jeśli chodzi o początek to miałam mieszane uczucia i myślałam, że będzie nudno, ale sposób w jaki to wszystko opisywałaś, Miasto Aniołów w twoim opisie tak cholernie autentyczne, opisy strasznie mi się podobają. Idealnie dobrane. "Poprawiłam pas utrzymujący gitarę na plecach" - już ją polubiłam xD Akcja z "gorylem" nieciekawa, ale prawdziwa i tutaj też plus za opis całej sytuacji, bo nieźle się wciągnęłam właśnie od tego momentu. Jej reakcja na pobicie wydaje się niemożliwa, ale pasuje do zarysu jej postaci jaki przedstawiłaś. "Osobników płci nachalnej " zajebiste hahah! "Kątem oka spojrzałam w bok, przypatrując się jakiemuś mężczyźnie, zajętego zamawianiem picia. Czarne kudły, jakie wyrosły mu z czaszki były rozwalone na wszystkie strony i najwidoczniej zapomniane przez swojego właściciela. Był wysoki, mogłam stwierdzić od razu, mimo że siedział, zgarbiony i tak jego głowa była nad moją" orgaaaaaaazm!*.*Polubiłam tę laskę, jej zadziorność. Ta sytuacja z prowokowaniem i wymyślonymi (pewnie w tej samej chwili) "problemami" niezła. Odpowiedź Izziego jak zawsze zagina i raczej próba "odszczekania się" Julie była nieudana, no ale cóż, Stradlin to Stradlin. W dalszej rozmowie też góruje gitarzysta i prawidłowo. Czkawka niszczy (w pozytywnym sensie). Ajjj ona mdleje on ją łapie, sytuacja wymarzona. No i oczywiście końcówka za którą Cię nienawidzę, bo skończyłaś w chamskim momencie, no! Mogłaś dalej pociągnąć, bo jestem ciekawa : > Ogólnie bardzo przyjemnie się czyta i chcę więcej więcej więęęęcej! Serio jak na takie opowiadania (czytałam ich kilka) jest naprawdę dobrze, a nawet lepiej. Nie będę Ci gadać o interpunkcji, stylistyce czy ortografii, bo sama nie jestem mistrzem i głupotą byłoby wypominanie twoich błędów (których dużo nie widzę, prawie w ogóle, tylko w niektórych miejscach zjadłaś litery, ale to pewnie przez pośpiech). Ogólnie ŁAPKA W GÓRĘ!:3
Ekhm, ekhm... Dlaczego ja zawsze jestem do tyłu?! Nigdy, powtarzam NIGDY nikt mi nie powie, ze powstał naprawdę fajny i godny uwagi blog. Po prostu skandal! Bardzo mi się podoba :D Świetnie piszesz, o bogatym słownictwie ktoś już tam wspomniał, więc tylko przytaknę. Julie ma na pierwszy rzut oka ciekawy charakter. Nie jest ciumcią od ratowania zUych rockmanów i to się chwali, bo mam dość tego typu opowieści (choć zaczynam zauważać 'ciumciowatość' u moich bohaterek i rozważam jakąś terapię xD). Pojawił się Izzy (bo to on, prawda?) i jest to kolejny plus. Pojechałaś prosto z mostu, rzuciłaś nas w akcję i nie trzeba było długo czekać na pojawienie się Gunsów. Nie ma również dokładnego przedstawienia postaci z wyglądem pochodzeniem rodziców i miejscem pracy prababci, więc pewnie trzeba będzie myśleć (szczerze mówiąc, średnio mi to wychodzi). Jest super! Wędrujesz do polecanych u mnie. Przypomnij o sobie, gdy dodasz coś nowego ;)
Co wy macie z tym bogatym słownictwem?! Wcale tak nie jest... Tak, to on, tylko jako że nie lubi być rozpoznawalny, zaczął bawić się w kotka i myszkę z Julie, i niestety rozpęta istne piekło na ziemi. Dzięki za komentarz ;).
Ha, wpadłam, ale dziś już nie dam rady przeczytać, więc odkładam na jutro lub weekend :) Zapraszam do mnie: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/
Podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta, dobry styl pisania, dobrze dobierasz słowa. Opowiadanie ciekawe.
Obserwuję, i żądam więcej! ;D
Dziękuję ;)
UsuńZawsze mam problem, aby napisać jakiś komentarz pod początkowymi rozdziałami opowiadania. Pewnie wynika to z tego, iż nie znam za dobrze jeszcze bohaterów i nie mam na ich temat wyrobionego zdania. Jednak postaram się coś tu wykrzsać.
OdpowiedzUsuńDomyslam się, że owym Jeffery'em był Izzy, chociaż mógł byc to jakiś tam po prostu Jeff, ale moje wenętrznie przeczucie mówi mi, że to Izzy. Stradlin coś w opowiadaniach ma dar do znajdowania dziewczyn, które mają jakiś problem życiowy hehe. No chociaż co do Julie.. (swoją drogą, to moje ukochane imie i w ogóle, lubie już głowną bohaterkę za samo imie) Nie wiem, co mam za bardzo o niej sądzić. Wiem o nij tylko tyle, że chciała grać w jakimś zespole jako rytmiczny, ale raczej wszyscy ją wyśmiweają z tego faktu, bo uważają, że gitarzysta, to takie męskie zajęcie... i nic więcej o niej nie wiem, oprcz tego, ze nie ma gdzie spać, czyli najprawdopodobnije nie jest z Los Angeles.. ale poczatki takie są, że nie zawiele się wie, więc nie pozostaje mi nic innego, jak poczekać na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam.
Ja sama nazywam się Julia, a że nie miałam jakiegoś specjalnego pomysłu - wybrałam po prostu angielską wersję.
Usuńgenialne, no! gdybyś mogła to proszę informuj mnie na :bad-verse.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeffrey.. Jeffrey to tak naprawdę Stradlin,nie? haha, wiem, geniusz ze mnie xd
Jasne, będę o Tobie pamiętać.
UsuńTak ;).
Obiecuję, że przeczytam, jutro, lub dziś jeszcze, muszę napisać, aby nie zapomnieć i nie "zgubić" Twojego bloga, daj znać gdy dodasz nowy, a na pewno nie zapomnę. :D
OdpowiedzUsuńHah, ok ;).
UsuńOpowiadanie bardzo mi się podoba, nawet chwilami za bardzo :D Cenię sobie to, że masz bogate słownictwo, co jest bardzo przydatne w pisaniu. Cały czas ubolewam nad tym, że ja nie mam tak szerokiego zbioru słów. No cóż, cały czas się uczę. Fajnie też, że w opowiadaniu główną rolę będzie miał Izzy, a przynajmniej tak się na razie wydaje. Ja idę głaskać Slasha :3 Twój Slashowy Kotek :D
OdpowiedzUsuńWcale nie masz tak ograniczonego zbioru ;). Twoje opowiadane czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Poza tym trening czyni mistrza.
UsuńJeśli chodzi o początek to miałam mieszane uczucia i myślałam, że będzie nudno, ale sposób w jaki to wszystko opisywałaś, Miasto Aniołów w twoim opisie tak cholernie autentyczne, opisy strasznie mi się podobają. Idealnie dobrane. "Poprawiłam pas utrzymujący gitarę na plecach" - już ją polubiłam xD Akcja z "gorylem" nieciekawa, ale prawdziwa i tutaj też plus za opis całej sytuacji, bo nieźle się wciągnęłam właśnie od tego momentu. Jej reakcja na pobicie wydaje się niemożliwa, ale pasuje do zarysu jej postaci jaki przedstawiłaś. "Osobników płci nachalnej " zajebiste hahah! "Kątem oka spojrzałam w bok, przypatrując się jakiemuś mężczyźnie, zajętego zamawianiem picia. Czarne kudły, jakie wyrosły mu z czaszki były rozwalone na wszystkie strony i najwidoczniej zapomniane przez swojego właściciela. Był wysoki, mogłam stwierdzić od razu, mimo że siedział, zgarbiony i tak jego głowa była nad moją" orgaaaaaaazm!*.*Polubiłam tę laskę, jej zadziorność. Ta sytuacja z prowokowaniem i wymyślonymi (pewnie w tej samej chwili) "problemami" niezła. Odpowiedź Izziego jak zawsze zagina i raczej próba "odszczekania się" Julie była nieudana, no ale cóż, Stradlin to Stradlin. W dalszej rozmowie też góruje gitarzysta i prawidłowo. Czkawka niszczy (w pozytywnym sensie). Ajjj ona mdleje on ją łapie, sytuacja wymarzona. No i oczywiście końcówka za którą Cię nienawidzę, bo skończyłaś w chamskim momencie, no! Mogłaś dalej pociągnąć, bo jestem ciekawa : > Ogólnie bardzo przyjemnie się czyta i chcę więcej więcej więęęęcej! Serio jak na takie opowiadania (czytałam ich kilka) jest naprawdę dobrze, a nawet lepiej. Nie będę Ci gadać o interpunkcji, stylistyce czy ortografii, bo sama nie jestem mistrzem i głupotą byłoby wypominanie twoich błędów (których dużo nie widzę, prawie w ogóle, tylko w niektórych miejscach zjadłaś litery, ale to pewnie przez pośpiech). Ogólnie ŁAPKA W GÓRĘ!:3
OdpowiedzUsuńNajdłuższy komentarz, z jakim miałam styczność. Po prostu dziękuję i... łał :D.
UsuńEkhm, ekhm... Dlaczego ja zawsze jestem do tyłu?! Nigdy, powtarzam NIGDY nikt mi nie powie, ze powstał naprawdę fajny i godny uwagi blog. Po prostu skandal!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :D
Świetnie piszesz, o bogatym słownictwie ktoś już tam wspomniał, więc tylko przytaknę.
Julie ma na pierwszy rzut oka ciekawy charakter. Nie jest ciumcią od ratowania zUych rockmanów i to się chwali, bo mam dość tego typu opowieści (choć zaczynam zauważać 'ciumciowatość' u moich bohaterek i rozważam jakąś terapię xD).
Pojawił się Izzy (bo to on, prawda?) i jest to kolejny plus. Pojechałaś prosto z mostu, rzuciłaś nas w akcję i nie trzeba było długo czekać na pojawienie się Gunsów. Nie ma również dokładnego przedstawienia postaci z wyglądem pochodzeniem rodziców i miejscem pracy prababci, więc pewnie trzeba będzie myśleć (szczerze mówiąc, średnio mi to wychodzi).
Jest super! Wędrujesz do polecanych u mnie.
Przypomnij o sobie, gdy dodasz coś nowego ;)
Co wy macie z tym bogatym słownictwem?! Wcale tak nie jest...
UsuńTak, to on, tylko jako że nie lubi być rozpoznawalny, zaczął bawić się w kotka i myszkę z Julie, i niestety rozpęta istne piekło na ziemi.
Dzięki za komentarz ;).
Ha, wpadłam, ale dziś już nie dam rady przeczytać, więc odkładam na jutro lub weekend :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/